2. Problemy mentalne, zwłaszcza w tzw. schizofrenii skutkują zawężonym polem świadomości. Człowiek działa więc z poziomu niższego umysłu - tego, który rejestruje bodźce oraz ego, które bierze wszystko do siebie tworząc emocjonalą a nie intelektualną ocenę sytuacji. Przez to nadaje im zupełnie inny kontekst. Nie ma więc czynnika, który potrafiłby racjonalnie ocenić wydarzenie i w konsekwencji uspokoić rozedrgany umysł.
3.Zmiana może nastąpić tylko wtedy, kiedy człowiek świadomie skieruje swoją uwagę do wewnątrz, poprzez medytację dzięki czemu obniża emocjonalność, zaangażowanie umysłu, który zawsze dąży do tego aby odbierać świat zewnętrzny kreując w człowieku frustracje z powodu niezgody na taką a nie inną rzeczywistość, niezrealizowne pragnienia, których brak może przeradzać się w obsesje. Zaczyna więc nami żądzić ego, umysł a nasza świadomość zepchnięta jest na dalszy plan. Jesteśmy więc wszędzie tylko nie w tu i teraz. Dlatego choroby mentalne są tak ściśle związane z brakiem pokory. Nie chodzi bynajmniej o frajerstwo ale akceptacje faktów z naszego życia, świadome pogodzenie się z nimi, wybaczenie sobie i innym. Bez tego uzdrowienia nie ma mowy o powrocie do stabilności. Bo zawsze mamy wybór - wybaczyć, zaakceptować albo walczyć z tym co i tak za nami. Ale to tylko wyniszczająca gra naszego umysłu.
Dlatego tak ważne jest aby puścić swoje przywiązania czyli to wszystko co wpędza nas w chorobliwą myślówkę - pozwolić się toczyć wydarzeniom. My sami powinniśmy stać się obserwatorami dzięki czemu odzyskamy potrzebny dystans. Za pomocą myśli i niezgody na nie nic nie zmienimy. Oczywiście to nie oznacza bierności - to raczej ulokowanie swoich życiowych sił w realne cele, pozytywne stosunki a odsunięcie na bok tego na co i tak nie mamy wpływu.
Wielu to niby wie ale w praktyce ludzie pozostają ingorantami bo wiedzący nie jest tym samym co robiący. Te dwa aspekty nas samych się rozmywają a wiedza praktyczna, ta którą stosujemy na codzień różni się zupełnie od naszych przemyśleń. Czyli znowu wracamy do emocji, które są tak wielką przeszkodą w powrocie do zdrowia. Kiedy ograniczymy niepotrzebne emocje, odzyskamy nas bardziej prawdziwych. To my sami będziemy bardziej żądzili naszymi stanami a nie one nami. Potrzebna jest do tego rzecz jasna dyscyplina, odwaga, motywacja - próba bardziej obiektywnego spojrzenia na samego siebie. Bo tylko w nas tkwi przyczyna nieszczęścia - w praktyce jeśli ktoś nie wierzy w Boga, przeznaczenie, prawo karmy to i tak ma do wyboru dwie rzeczy - przyjmować rolę ofiary albo świadomie odciąć się od przeszłości skupiając się na budowaniu w miarę zdrowej, normalnej przyszłości. Właśnie dzisiaj - bo ile takich tu i teraz już minęło a my straciliśmy czas obiecując sobie, że od jutra zaczniemy coś zmieniać?
Od stopnia uczciwości względem samego siebie, samokrytycyzmu zależy postęp. Dlatego każdy z nas powinien rozpocząć dżihad czyli wojnę z własnym ego, naszymi wadami - dopiero po jakimś czasie zauważymy jak wiele rzeczy (jeśli nie wszystkie wynikają z nas samych).
4. Leki nigdy nie będę właściwym rozwiązaniem (choć dla wielu są konieczne) ponieważ odcinają od emocji, zamulają umysł a przede wszystkim osłabiają potencjał intelektualny, który przy odpowiednim podejściu i refleksji może stać się narzędziem do poprawy stanu zdrowia. Przede wszytkim leki sztucznie blokują pewne impulsy przez co potecjalny opór, który istnieje w wyniku choroby jeszcze bardziej się zwiększa. To tak jakby zamiast naprawy windowsowego software (pozbywając się niepotrzebnych śmieci, wirusów) grzebać w hardware śrubokrętem.
5. Na poziomie organizmu jest to więc całkowity brak równowagi pomiędzy procesami hamowania oraz pobudzania co skutkuje zaburzoną pracą nerek, które biorą udział w filtracji krwi - co (wraz z zaburzoną pracą innych organów) skutkuje finalnie niedotleniomym mózgiem. Procesy hamowania oraz pobudzania równoważy właśnie zdrowa świadomość, która kontroluje nasz umysł, emocje. Niestety większość ludzi woli wierzyć, że wszelki wydarzenia, które ich spotykają są przypadkowe a oni nie mają na nie wpływu. To bardzo wygodna postawa.W całym organizmie człowieka znajdujemy drzewopodobne struktury i wzory. Istnieje oczywiście system nerwowy, który zachodnia medycyna dobrze zna. Ale w medycynie chińskiej, Ajurwedyjskiej i Tybetańskiej, południki energetyczne są niezbędnym elementem do zrozumienia jak funkcjonuje ciało.
"Nadi" czy też południki energetyczne tworzą drzewopodobne struktury. Sekcje zwłok nie ujawnią czakr czy Nadi ale to nie znaczy, że one nie istnieją. Powinieneś ulepszyć narzędzie, którego używasz to patrzenia. Najpierw musisz się nauczyć wyciszyć swój umysł. Tylko wtedy zaczniesz obserwować te rzeczy, na początek w sobie. W teorii elektryczności, im mniejszy opór w przewodzie, tym łatwiej może on przenosić energię. Kiedy pielęgnujesz spokój ducha poprzez medytację w Twoim organizmie tworzy się stan braku oporności. Prana, Chi lub też wewnętrzna energia, jest po prostu Twoją wewnętrzną Żywością, którą czujesz kiedy wprowadzasz swoją świadomość wewnątrz ciała. Nadi czyli subtelne kanały w organizmie, które przenoszą Prana stają się zdolne przenosić coraz więcej energii pranicznej przez czakry.
Twoje kanały stają się silniejsze w miarę jak ich używasz i pozwalasz energii płynąć. Gdziekolwiek znajduje sie świadomość, Chi, energia życiowa zacznie płynąć a fizyczne więzi rozkwitną.
Z mózgu, układzie nerwowym połączenie ustanawiają się przez powtarzanie. Poprzez ciągłe kierowanie uwagi do wnętrza i obniżanie oporu przeciw doświadczanym uczuciom zwiększasz swoją pojemność energetyczną.